Zwyczaj "bożych obiadów" wraca na Kurpie
– Boże obiady... Pamiętam to jeszcze z czasów dzieciństwa, kiedy babcia z dziadkiem uczestniczyli w takich wydarzeniach i zabierali mnie ze sobą. Poczułem dreszcz wzruszenia, gdy rozległy się słowa tych pieśni, które mam jeszcze w pamięci. Kurpie w Wielkim Poście prosili Boga o zdrowie i dobrobyt, dołączając także wątki patriotyczne. To wielowiekowy zwyczaj i podstawy kurpiowskiej wspólnoty wolnych ludzi, którzy nie znali poddaństwa, a głowy pochylali tylko przed Bogiem i królem Polski. Dziękuję, że to przywracacie - mówił wicemarszałek Marek Olbryś.
Zwyczaj „bożych obiadów” nie zaniknął współcześnie całkowicie, ale Juliusz Jakimowicz, dyrektor Skansenu Kurpiowskiego, który od kilku miesięcy jest instytucją Województwa Podlaskiego, postanowił tę tradycję przypomnieć młodszemu pokoleniu.
– Chcemy, by skansen był strażnikiem kurpiowskiej tożsamości, historii i religijności - podkreślił dyrektor Juliusz Jakimowicz.
Tradycyjnie "boże obiady" poprzedzała msza w intencji zmarłych. Tym razem proboszcz nowogrodzkiej parafii ks. Remigiusz Krajewski wspomniał w modlitwach o Adamie Chętniku, twórcy Skansenu Kurpiowskiego i Bolesławie Olbrysiu, znakomitym kurpiowskim lutniku W nabożeństwie brali udział wnukowie Adama Chętnika i Bolesława Olbrysia - Jacek Chętnik i Marek Olbryś.
– Dzisiaj bierzemy udział w wydarzeniu, które oznacza początek nowego życia naszego skansenu. Na razie to wydarzenie nieco ograniczone z racji lokalowych, ale znając operatywność pana dyrektora, za rok będzie już dla każdego dostępne. Życzymy, aby początek tego powrotu do tradycji był owocny, aby skansen dawał radość, satysfakcję, miejsca pracy, bo przecież jak skansen będzie się rozwijał, to Nowogród będzie się rozwijał - mówił ks. Remigiusz.
Po mszy i nabożeństwie Drogi Krzyżowej uczestnicy przeszli do skansenu, gdzie "boży obiad" rozpoczęła modlitwa i śpiew (a capella, bo w Wielkim Poście nie było zwyczaju akompaniowania na instrumentach), a potem czekał zastawiony stół.
– Moja mam jeździła na "boże obiady" do Dębnik, bo stamtąd pochodziła. Modlili się całą noc za dusze zmarłych z naszych rodzin, wracała nad ranem - wspominała Elżbieta Korwek z Nowogrodu.
Tradycję "bożych obiadów" ukształtowali przez wieki sami Kurpie.
– Po mszy odbywało się to w zwykłych domach. Chodziło przede wszystkim o modlitwy i różaniec za zmarłych, ale także był to posiłek. Wcześniej sąsiedzi zbierali się i ustalali jaka jest składka, kto co gotuje, piecze, przynosi... Nie było ustalonych potraw, ale to wspólne jedzenie miało taki wymiar duchowy jak dzielenie się święconym przy stole wielkanocnym - opowiadała Teresa Pardo, znawczyni Kurpiowszczyzny.
tekst i fot.: Maciej Gryguc
red.: Aneta Kursa