35. rocznica śmierci ks. Stanisława Suchowolca
35. rocznica śmierci ks. Stanisława Suchowolca
Posługę kapłańską rozpoczął w parafii pod wezwaniem Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Suchowoli, rodzinnym mieście księdza Jerzego Popiełuszki. Ksiądz Jerzy po raz ostatni żegnając się z rodziną, wypowiedział słowa: „Mamo, nie martw się, bo gdyby, nie daj Boże, coś mi się stało, to przecież Staszek mnie zastąpi”.
„Spadkobierca” ks. Popiełuszki
Od listopada 1984 r. (po śmierci ks. Jerzego) odprawiał msze za ojczyznę oraz opiekował się rodziną Popiełuszków. Założył izbę pamięci zamordowanego, a na cmentarzu wybudował jego symboliczny grób. Z jego inicjatywy przed kościołem w Suchowoli stanął drewniany krzyż, na którym znalazła się informacja, że ks. Popiełuszkę zabili funkcjonariusze SB.
Od tego czasu był obiektem działań, prowadzonych przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w ramach Sprawy Operacyjnej opatrzonej kryptonimem „Suchowola”. Dostawał anonimy, w których grożono mu, że umrze jak ks. Jerzy Popiełuszko.
Dojlidy
W lipcu 1986 roku został wikarym w parafii pw. Niepokalanego Serca Maryi w Białymstoku na osiedlu Dojlidy. Tam także odprawiał msze za ojczyznę. Został kapelanem Konfederacji Polski Niepodległej w Białymstoku oraz podziemnej Solidarności, a także duszpasterzem Komisji Interwencji i Praworządności.
Kilkakrotnie funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa dokonywali zamachów na księdza. W marcu 1985 roku rozregulowano układ kierowniczy samochodu, którym Suchowolec jechał do Lublina, a w grudniu 1987 roku nieznani sprawcy poluzowali cztery śruby w tylnym kole pojazdu księdza. 4 sierpnia 1988 roku na ulicy Armii Radzieckiej (dziś Szosie Baranowickiej) w Białymstoku niezidentyfikowana osoba rzuciła w jego kierunku kamień. Ponadto odbierał telefony i listy z pogróżkami.
We wrześniu 1988 roku przyjaciele księdza wystosowali list do Rzecznika Praw Obywatelskich Ewy Łętowskiej, opisując sprzeczne z prawem działania funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa wobec księdza i prosząc rzecznika o interwencję. Prośba nie przyniosła skutku. Bezpieczeństwa księdza na własną rękę pilnowali jego przyjaciele i działacze solidarnościowi.
Okoliczności śmierci
30 stycznia 1989 roku ciało zamordowanego wikarego odnaleziono w jego mieszkaniu na plebanii. Sekcja zwłok wykazała, że zgon nastąpił pomiędzy godziną 2 a 4 w nocy, na skutek zatrucia tlenkiem węgla, spowodowanego pożarem niesprawnego grzejnika elektrycznego. Prokuratura uznała, że pies księdza również zatruł się czadem. Dochodzenie zakończyło się po kilku miesiącach umorzeniem. Jego pogrzeb, który odbył się 3 lutego, stał się wielką manifestacją patriotyczną.
Sprawców nie wykryto do dziś
We wrześniu 1991 roku opublikowano raport, który wskazał m.in. zaniedbania w śledztwie dotyczącym księdza Suchowolca. Według nowych ustaleń doszło do umyślnego podpalenia łatwopalnej cieczy. Śledztwo umorzono 23 sierpnia 1993 roku z powodu niewykrycia sprawców.
30 stycznia 2006 roku prokuratorzy z Instytutu Pamięci Narodowej, oddziału w Lublinie, oświadczyli, że ich zdaniem ponad wszelką wątpliwość ksiądz Stanisław Suchowolec został zamordowany wskutek działania funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa.
Niedzielną mszę św. celebrował abp. Józef Guzdek. W uroczystościach wzięli udział także m.in. Stanisława Korolkiewicz - zastępca przewodniczącego Klubu Więzionych, Internowanych i Represjonowanych (WIR) w Białymstoku, europoseł Krzysztof Jurgiel, radny miejski Henryk Dębowski.
oprac.: Aneta Kursa
red.: Anna Augustynowicz
fot: IPN Oddział Białystok