Kulinarne wyprawy z Podlaskim Centrum Produktu Lokalnego. Na zachodzie województwa
A może by do Łomży? Przed nami piąta kulinarna wycieczka do producentów z bazy produkty.podlaskie.eu prowadzonej przez Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego. Tym razem jedziemy na zachód województwa. Będzie rejbak, miód i ślimaki!
Co w programie:
- chleb czarnowieski
- klinek z Łap
- wędliny Kolinka
- miody z wędrownej pasieki
- kurpiowski rejbak
- ryby w Sytej Pannie
- cuda z Szarłatu
- ślimaki z Szablaka
- truskawki z Jeziorka
Liczba km: 178 (w jedną stronę)
- Chleb czarnowieski – to duma piekarni PPM „Pan Bochenek” w Białymstoku. Żytni, na zakwasie, według receptury podarowanej przez jedną z pracownic. - Jak sama nazwa „czarnowieski” wskazuje od pani z Czarnej Wsi Kościelnej - wyjaśnia Krzysztof Gryszko, jeden z udziałowców firmy - Przepis był przekazywany przez minimum cztery pokolenia. Niczego z niego usunęliśmy, ani nie dodaliśmy. Jest dokładnie taki jak 100 lat temu. W piekarni stosuje się przede wszystkim surowce z regionu, a dowodem na sukces jest codzienna kolejka przed sklepem firmowym.
Zaopatrzeni w pieczywo na drogę – jedziemy po resztę!
- Klinek z Łap - Spółdzielnia Mleczarska w Łapach początek swojego istnienia datuje na rok 1927! Przez wiele dziesiątek lat się rozwijała, jednak do tej pory bez zmian jest jedno: przywiązanie do naturalnych produktów i poszanowanie tradycyjnych receptur. Jeden z wyrobów spółdzielni w Łapach - ser twarogowy "Klinek z Łap" został wpisany w czerwcu 2019 r. na ministerialną Listę Produktów Tradycyjnych. W Łapach do tej pory stosuje się tradycyjną technologię produkcji klinka. Jej symbolem jest płócienny woreczek wykorzystywany do osuszania i nadania charakterystycznego kształtu twarogowi. Zawiązane woreczki z twarogiem odsączane są z nadmiaru serwatki za pomocą prasy. Niegdyś klinek pakowany był ręcznie w pergamin, przez co miał krótki termin przydatności do spożycia. Dziś jest już w innym opakowaniu, co pozwala cieszyć się dłużej śmietankowym smakiem.
Nasze kanapki są już prawie gotowe – ale skoro jedziemy na zachód regionu, trzeba odwiedzić mistrza wędlin w Wysokiem Mazowieckim.
- Wędliny od Kolinka - Pan Ireneusz Koliński długo może opowiadać o swoich zawodowych doświadczeniach w przemyśle mięsnym. Pracował w kilku większych i mniejszych zakładach w Polsce, kierował, budował, dyrektorował. Aż w 2012 r. postanowił pracować tylko dla siebie. - Zmęczył mnie ten przemysłowy wyścig o jak najniższą cenę – wyjaśniał nam podczas wizyty. – To wieczne wymyślanie, aby jak najtaniej wyprodukować. Owszem, potrafiłem to robić i to bardzo dobrze, ale byłem już tym zmęczony. A wokoło powstawało już coraz więcej niewielkich zakładów wędliniarskich. I choć szans mi za dużych nikt z miejscowych nie dawał, uparłem się i rozpocząłem własną działalność.
I się udało, bo kolejka przed zakładem na posesji pana Ireneusza nie maleje. Wedliny Kolinka wyrabiane są tylko z polskiego mięsa, na bazie własnych doświadczeń i receptur. Pan Ireneusz wędzi, piecze, zasala. Dumny jest z golonki autorskiego pomysłu: trybowana, bez kości, zamkniętą w specjalnym woreczku. Można ją zjeść na zimno, podgrzać, a nawet zapiec na grillu!
Do naszych zapasów trzeba teraz dorzucić coś słodkiego. A najlepszą słodyczą jest miód!
- Miody z wędrownej pasieki – Pan Mariusz Marczak po raz pierwszy z pszczołami miał do czynienia, gdy blisko20 lat temu na jego posesji pojawił się dziki rój. To był początek pszczelarskiej przygody. Dziś prowadzi swoją pasiekę razem z żoną. Oboje skończyli specjalistyczną szkołę pszczelarską w Pszczelej Woli. Pasieka państwa Marczaków jest wędrowna. - Przewozimy ją w obrębie trzech województw: podlaskiego, mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego. Staramy się robić miody odmianowe, czyli rzepakowy, leśny, akacjowy, spadziowy, lipowy, gryczany – wylicza pszczelarz. W jego ofercie jest też pierzga oraz miód z pyłkiem pszczelim, ale też miody odmianowe kremowane – gładkie jak masło! Szczególnie lubiane przez dzieci! Pasieka jest w systemie jest w systemie promowania marki Miód Podlaski prowadzonej przez Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego.
Przed nami Łomża. Proponujemy, by zamiast kanapek zjeść jednak suty obiad. Po kurpiowsku! - Rejbak z perłą - Rejbak to honorowa pozycja w karcie Zajazdu Herbu Wielbut w Konarzycach. To rodzaj babki ziemniaczanej z mięsem – podawanej w całym Podlaskiem - ale na Kurpiach zwanej rejbakiem od słowa „rejbać” czyli trzeć ziemniaki. W 2021 r. został wpisany na Listę Produktów Tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
- Rejbaka robimy ze swoich ziemniaków, startych, z dodatkiem odrobiny kaszy mannej, jajka, boczku oraz kiełbasy – zdradza tajniki Monika Kosiorek-Olbryś, właścicielka zajazdu. - To, że jest taki puszysty i smakowity zawdzięcza także zaparzaniu ziemniaków mlekiem.
Oprócz tego, że rejbak jest na ministerialnej liście zyskał jeszcze miano „Perły” - najwyższej nagrody kulinarnej w ogólnopolskim konkursie „Nasze Kulinarne Dziedzictwo –Smaki Regionów” organizowanego w Polsce od ponad 20 lat. Oprócz zajazdu pani Monika prowadzi też dwa sklepy z wyrobami swoimi i innych producentów z naszej bazy produkty.podlaskie.eu. „Spiżarnię Wielbut” można odwiedzić w Łomży i w Białymstoku!
A my pędzimy do samiutkiej Łomży – po kolejne przysmaki! - Cuda z szarłatu – szarłat to inna nazwa amarantusa, rośliny, która jest bezglutenową alternatywą dla zbóż. Podlaska firma „Szarłat” była pierwszą w Polsce, która na swoich uprawach testowała amarantusa i zaczęła produkować z niego żywność bezglutenową. Wśród produktów z amarantusem, które produkuje „Szarłat”, jest olej, popping, nasiona, mąkę, płatki a nawet ciasteczka. – Do dziś ideą firmy jest produkcja żywności, która realnie wspiera organizm. Stąd decyzja o przetwarzaniu kolejnej rośliny typu „super food”. - Rokitnik to fito apteka w jednym, małym owocu – opowiadał nam pan Jan Hołownia. – Wspólnie ze Stanisławem Trzonkowskim, podlaskim producentem i właścicielem największej w Polsce uprawy rokitnika, staramy się wprowadzać go na polskie stoły. W "Szarłacie" z rokitnika produkuje się soki, syropy, dżemy, ale też oleje i prozdrowotne shoty. Samo laboratorium i produkcja jest usytuowana w Ciborach-Gałeckich, ale firmowy sklep pn.: „Szarłatowa Spiżarnia” mieści się w Łomży (i w internecie).
- Ryby z Sytej Panny - Nie pamiętam, kiedy złowiłem swoją pierwszą rybę, bo od dzieciaka tata zabierał mnie ze sobą nad wodę – opowiada o wędkowaniu Tomasz Siergiejewicz, który razem z żoną Beatą prowadzi w Łomży sklep i mini restaurację Sytą Pannę. – Pamiętam swojego pierwszego szczupaka, złapanego na wędkę kombinowaną domowym sposobem. Miał całe kilo dwadzieścia!
Dziś na ryby jeździ hobbystycznie, bo te, które oferuje swoim klientom pochodzą z gospodarstw rybackich, głównie z Suwalszczyzny, ale też Warmii i Mazur. Dania i potrawy państwa Siergiejewiczów (na miejscu, na wynos - także w słoikach!!), dzięki dbałości o jakość produktów i smak, zostały wielokrotnie nagrodzone. Najważniejsze z laurów nich to „Perły” z ogólnopolskiego konkursu „Nasze Kulinarne Dziedzictwo – Smaki Regionów” - mają ich aż cztery! - Za szczupaka faszerowanego pieczonego na tataraku, pasztet z sandacza z rakami, węgorza w sosie koperkowym a także za keks dojrzewający – wylicza pan Tomasz.
Najedzeni i z zapasem słoików – zmierzamy w kierunku Nowogrodu. Odwiedzić ślimaki!
- Ślimaki z Szablaka – W gospodarstwie pani Agnieszki i Zdzisława Tercjaków na 25 arach rozłożone są paśniki dla ślimaków. Drewniane palety ustawione lekko pod skosem, otoczone kolejnymi paletami z rynienką na solne tabletki. – Żeby ślimaki nie uciekały w pogoni za jakimś smakołykiem – wyjaśnia pani Agnieszka, która od 2017 r. prowadzi hodowlę ślimaków afrykańskiego gatunku „Helix Aspersa Maxima” – tzw. ślimak szary. Ślimaczy sezon podwórkowy zaczyna się w połowie maja. Wówczas małe ślimaki, które wylęgły się z jaj, tzw. oseski wynoszone są na park hodowlany. Tam poukładane w pudełkach pod paletami karmione są paszą i same powoli żywią się obsianym wkoło zbożem. Zbiory rozpoczynają się we wrześniu. - Wyglądają jak kiedyś zbiór ziemniaków, bierzemy wiadra i idziemy na pole - śmieje się pan Zdzisław. Praca jednak nie kończy się na zebraniu dorosłych ślimaków. Trzeba je przygotować do sprzedaży i hibernacji, by mogły przez kolejne miesiące przezimować - do rozrodu, bądź sprzedaży w następnym roku. Państwo Tercjakowie sprzedają ślimaki głównie do skupu, ale czekają na współpracę np. z restauracjami.
Na koniec – gospodarstwo jak bombonierka z cukierkami. Owoce, wędliny i sery!
- Truskawki z Jeziorka – Truskawki w gospodarstwie „Danówka” są oczywiście tylko w sezonie. Ale są i można je nawet samodzielnie zebrać! Albo kupić na miejscu. Poza sezonem pani Magdalena i Jacek zajmują się hodowlą trzody chlewnej, kóz i wyrobem wędlin a od niedawna także serów. – W domu mama zawsze robiła wędliny sama, nigdy się ich nie kupowało. Recepturę na naszą pierwszą kiełbasę wzięłam od właśnie mamy. Potem ją dostosowaliśmy do swoich smaków – opowiada Magdalena Grabowska. Wędliny z Danówki są parzone i wędzone w tradycyjnej, ceglanej wędzarni. Można je zamówić śledząc przede wszystkim ich stronę na FB. W ofercie szeroki wybór wędlin wieprzowych oraz pasztetów, smalcu, słoików z farszem mięsnym, pieczeni. Jest też możliwość zakupu świeżego mięsa wieprzowego a także jajek od kur niosek z własnej, przydomowej hodowli oraz serów.
To był ostatni przystanek na naszej trasie, przed nami powrót do Białegostoku. Życzymy udanej podróży!
Uwaga! Aby wycieczka okazała się sukcesem – radzimy wcześniej sprawdzić godziny otwarcia, dostępność produktów i obecność producentów w ich siedzibach. Namiary w linkach w tekście.
Urszula Arter, Podlaskie Centrum Produktu Lokalnego.
Najnowsze relacje
- . Rolnictwo i Środowisko Spotkanie dotyczące konkursu na inwestycje wodno-ściekowe
- . Rolnictwo i Środowisko Kuchnia regionalna - jesień na talerzu - rozstrzygniecie oferty złożonej z pominięciem otwartego konkursu ofert
- . Rolnictwo i Środowisko Znamy zwycięzców Olimpiady Aktywności Wiejskiej
- . Rolnictwo i Środowisko Tatarskie przysmaki – oferta złożona z pominięciem otwartego konkursu ofert