Kulinarne wyprawy z Podlaskim Centrum Produktu Lokalnego. W drodze do historycznej stolicy regionu
Kulinarne wyprawy / UMWP
Co w programie:
- soki ze złotego jabłka,
- sery z polany,
- hałuszki Basieńki,
- klasyki z Dobromila,
- miętowa kolekcja,
- kiszka ziemniaczana,
- grzybowe królestwo,
- podarunek pszczół,
- winnica w kredzie,
- zaguby
Łączna liczba km (w jedną stronę): ok.150 km
1. Soki ze złotego jabłka
Przed podróżą warto zaopatrzyć się w odpowiednie napitki. My polecamy, by udać się po nie wprost do producenta! Tuż za Białymstokiem (w kierunku Bielska Podlaskiego) znajduje się wieś Kuriany. A tam wśród sadów „Sajsad” – firma Jana Skibickiego, który opatentował 17 odmian jabłoni. Najbardziej dumny jest z Gold Millenium®.
- Najpierw próbowałem szukać najlepszego smaku. A kto się na smaku zna? Dzieci! – opowiadał nam podczas wizyty w sadzie. – Do jednego z przedszkoli przywiozłem kilkanaście odmian jabłek i przedszkolaki wybrały te, które najbardziej im smakowały. Większość wskazała na Gold Millenium®. Z tej odmiany i kilku innych – a wszystkie ekologiczne - produkowane są soki.
Pan Jan jest też producentem specjalistycznych biopreparatów bazujących na ekologicznych owocach i warzywach mających prozdrowotny wpływ na organizm człowieka. Łyk zdrowia i lekcja ekologii – gwarantowane!
2. Sery z polany i lasu
Tym, którzy lubią szybciej – polecamy po drodze skręcić do Zwierek. Tam tuż za cerkwią znajdziemy gospodarstwo pani Basi Łapińskiej – serowarki, która wspólnie z Moniką Szymczukiewicz (o niej za chwilę!) tworzą markę „Zagroda pod lasem”. Pani Basia ma też swoją linię „Serów ze Złotej Polany”. Produkuje twarożki, sery kwasowo-podpuszczkowe, jogurtowe, dojrzewające twarde, jogurty i kulki serowe w oleju. Z mleka krowiego, koziego i owczego, bo cały pakiet tych zwierząt mieszka na jej posesji.
Z kolei Pani Monika gospodaruje paręnaście kilometrów dalej w Koźlikach. „Zagroda pod lasem” jest niezwykle urokliwa, bo położona w lesie właśnie. To spełnienie marzeń właścicieli. - Zawsze chciałam mieszkać na wsi. Skończyłam w Olsztynie zootechnikę, mąż też ma wykształcenie związane z rolnictwem – mówi pani Monika. – Jednak przez wiele lat mieszkaliśmy w mieście a na wieś, do rodziny, przyjeżdżaliśmy w weekendy. Sytuacja się jednak zmieniła, gdy pojawiły się dzieci i okazało się, że mają uczulenie na krowie mleko. Pani Monika zaczęła znajomość z Panią Barbarą Łapińską i wspólnie rozpoczęły podbój serowego rynku. Tu także można kupić sery, przede wszystkim kozie i owcze, ale też jogurty i sery – także pleśniowe.
Po serowej przystawce nadszedł czas na konkrety. Jedziemy na tradycyjne, podlaskie potrawy wpisane na Listę Produktów Tradycyjnych Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Pierwszy przystanek – Bielsk Podlaski.
3. Hałuszki Basieńki
Barbara Andrejuk, właścicielka „Pierogarni Basieńka” w 2023 r. wpisała na ministerialną listę „Hałuszki” i „Tołkanicę”. Obie potrawy wywodzą się z podlaskiej kuchni wiejskiej opartej na składnikach prostych i w dużej mierze ziemniaczanych. Tołkanica to ziemniaki potłuczone i zapieczone w piecu, a Hałuszki to rodzaj kopytek, także pieczonych i podanych z odpowiednią okrasą.
U „Basieńki” jest też duży wybór pierogów. Na ostro, w wersji vege, na tłusto i na słodko. Oprócz tych tradycyjnych, czyli ruskich, z kapustą i grzybami i mięsem, chętnie kupowane są też „szlachcice” i „chłopskie”. „Szlachcice” kryją w sobie bekon, ziemniaki i cebulę. „Chłopskie”: kaszę gryczaną, cebulę i także bekon. Są też „postne” z cebulką, kaszą gryczaną i pieczarkami, ale też z kaczką, czy farszem rybnym.
Najedzeni? Bo przed nami równie pyszny przystanek – w Dobromilu!
4. Klasyki z Dobromila
W Dobromilu, tuż przy drodze, rodzice dzisiejszych właścicielek – Urszuli i Andżeli - założyli ponad 30 lat temu kuchnię. Stworzyli miejsce, w którym można było zjeść suto, tradycyjnie i jak w domu.
- Kuchnia była rzeczywiście domowa, bo mama gotowała tuż obok, w naszym w domu i w jeszcze gorącym garnku przynosiła jedzenie dla gości – opowiadała Ula podczas gościny w Dobromilu. – I my teraz, tak jak oni, gotujemy dla innych tak, jak dla siebie. Z przyjemnością jemy to samo, co nasi goście – podkreślała. W Dobromilu króluje kuchnia podlaska, choć nieco unowocześniona. Sporo w niej dań wegetariańskich i wegańskich z szacunku do tych, którzy mięsa nie jedzą. Jest wegańska odmiana fasolki po bretońsku z czerwoną porzeczką zamiast kiełbasy i odrobiną ciemnego piwa. Roślinne są też np. kartacze, które zamiast mięsnego nadzienia mają czarną soczewicę z papryką i czosnkiem niedźwiedzim.
Karta jest zmienna, zgodna z porami roku. To jest istotne, bo w 2020 r. dziewczyny zarejestrowały na Liście Produktów Tradycyjnych „Busłowe łapy”. Drożdżowe bułki, które tradycyjnie piekło się w tych okolicach tuż przed nadejściem wiosny, by nimi właśnie zwabić bociany. W jęz. białoruskim „busieł” to „bocian”. A na co dzień w „dobromilowej” kuchni pieczony jest też chleb i pączki. Szybko znikają!
5. Miętowa kolekcja
Pachnotka, mięta karmelkowa i mandarynkowa, aloes, estragon, tymianek, liść laurowy i wiele innych ziół do uprawy w domu, bądź w ogrodzie - można znaleźć w Gospodarstwie Ogrodniczym BioOgar u pana Jerzego Ogara w Dziadkowicach. Gospodarstwa trudno nie zauważyć. Jest tuż przy drodze nr 19 prowadzącej do Siemiatycz. Za domem pana Jerzego rozciągają się tunele i poletka z rozmaitymi roślinami ogrodowymi i domowymi. Są kwiaty, byliny, drzewka, krzewy i zioła. Jednak hitem jest mięta! Pan Jerzy Ogar ma jej aż kilkanaście odmian.
- Ta kolekcja jest rzeczywiście duża i lubiana – wyjaśniał nam podczas spaceru w ogrodzie. - Są w niej takie mięty jak szwajcarska z dużą zawartością mentolu, świetna do napojów. Jest też dwubarwna grejpfrutowa, cytrynowa, mandarynkowa, a także waniliowa czy czekoladowa, których aromat czuć dopiero po zaparzeniu.
Na corocznych majowych targach roślin w centrum Białegostoku „Kresowym ogrodzie” czekoladowe, karmelkowe, mandarynkowe, cytrynowe i inne mięty zawsze robią wrażenie!
Pokrzepieni i otuleni miętowym zapachem – skręcamy na Wiercień Mały. Szykuje się kolejne jedzenie!
6. Kiszka ziemniaczana
Ewa i Adam Boguszewscy od 2013 r. prowadzą firmę „Solana”. W sezonie letnim pod ich sklepem w Wiercieniu Małym ustawia się długa kolejka. Początkowo stali w niej miejscowi i mieszkańcy pobliskich Siemiatycz. Od kilku lat podczas wakacji stoją też turyści. Przyjeżdżają do nich ludzie z całej Polski, którzy latem podróżują po Podlasiu. Wielu z nich nigdy wcześniej kiszki nie widziało, nie próbowało. Specjalnie dla nich w 2019 r. państwo Boguszewscy - razem z córką - przy swoim zakładzie wybudowali niewielki sklep ze stolikami na zewnątrz. Aby klienci mogli kupić kiszkę i jeszcze ciepłą zjeść na miejscu.
- Działa tzw. poczta pantoflowa i reklama szeptana. Nasza kiszka stała się atrakcją turystyczną – śmieje się Adam Boguszewski. Na miejscu można tez kupić inny specjał: pierogi. Są klasyczne z mięsem wieprzowym, z truskawkami, z kapustą i grzybami oraz z twarogiem – z OSM Hajnówka.
Uwaga – można poprosić o zapakowanie na wynos! Tylko nie nazbyt dużo, bo w bagażniku warto zostawić miejsce na zakupy pod kolejnymi adresami.
7. Grzybowe królestwo
- Uwielbiam zbierać grzyby! Chodzić, szukać, jak prawdziwych skarbów. A jak już znajdę i zbiorę, to mam wielką satysfakcję! – wyjaśniał nam swoją miłość do grzybów Jerzy Godoniuk, właściciel rodzinnej firmy Polinat z Siemiatycz.
Firma Polinat [nazwa od imion córek państwa Godoniuków: Pauliny i Natalii – dop. red.] powstała w 1998 r. dzięki grzybiarskiej pasji pana Jerzego. W latach 90-tych rozpoczął współpracę z innymi grzybiarzami, założył punkty skupu grzybów, przeszkolił ich obsługę na tzw. klasyfikatorów. Bp w lasach pow. siemiatyckiego grzybów jest sporo! Najpopularniejsze to podgrzybek i borowik. Są też kozaki, maślaki, kurki, opieńki, zdarzają się też gąski zielonki.
Oprócz grzybów w Polinacie produkuje się też ogórki: kiszone, marynowane, po żydowsku. W zależności od rodzaju: z chrzanem, z liściem dębu bądź wiśni, z czosnkiem, albo na słodko. Ale to właśnie grzyby państwa Godoniuków, jako „Nadbużańskie grzyby suszone” oraz „Nadbużańskie grzyby marynowane”, trafiły w 2018 r. na ministerialną Listę Produktów Tradycyjnych.
- Bo to prawdziwy produkt tradycyjny – zapewniał pan Jerzy. - Suszenia grzybów uczyła mnie jeszcze moja babcia Kasia!
8. Podarunek od pszczół
W Siemiatyczach z grzybowego królestwa przenosimy się jedynie kilka ulic dalej by trafić do kolejnego – pszczelego państwa o nazwie „Pszczeli dar”. Piecze nad nim sprawuje ks. Henryk Kosz, który ma pod opieką 12 pasiek. Poustawiane są na terenie powiatu siemiatyckiego w lasach, na łąkach, przy polach. Część z nich prowadzi wędrowny tryb życia. – Wozimy je na grykę, lipę, rzepak. Mam też miejsce przy 60 arach akacji w Pokaniewie – wymieniał podczas wizyty w jego pracowni pszczelarskiej ks. Henryk. – A miód akacjowy jest niezwykły, słomkowy, delikatny i bardzo długo płynny.
Inne miody w pasiecie ks. Henryka to mniszkowy, wielokwiatowy, wielokwiatowy ze spadzią, malinowy, rzepakowy, lipowy i gryczany. Jest też pyłek pszczeli, pierzga i woskowe świece.
Przed nami wizyta w jednym z piękniejszych miejsc południa regionu – Mielnik!
9. Winnica w kredzie
Co jest tu na tyle wyjątkowe, że od ponad 10 lat funkcjonuje tu – z sukcesami – prawdziwa winnica? Jak twierdzi Mikołaj Korol, właściciel „Winnicy Korol” powodów jest wiele: położenie geograficzne - na prawym zboczu Doliny Bugu, w tzw. niecce, co osłania przed wiatrem i ma wpływ na wysoką temperaturę zwłaszcza latem; struktura geologiczna gleby - pokłady kredy; specyficzny mikroklimat - występują tu m.in. skupiska roślinności z klimatu zwrotnikowego, lubiące wysokie temperatury i mało opadów.
Naszym zdaniem najważniejsze jest są jednak pasja i upór pana Mikołaja. Swoje pierwsze wina robił w garażu, ale nie tylko winnica, ale też winiarnia z prawdziwego zdarzenia. Dlatego postanowił rozpocząć w Mielniku tzw. enoturystykę. I dziś jest winnica, którą można w sezonie zwiedzać, obserwować winorośle z tarasu bądź okien sali degustacyjnej. Jest możliwość wejścia do hali produkcyjnej i pomieszczeń, gdzie wino leżakuje w drewnianych beczkach. Można też odpocząć dłużej w pokojach przygotowanych nad winiarnią.
Zbliżamy się do celu. Przed nami DrohiczynI I zaguby!
10. Zaguby.
Wyglądają jak rolada z pierogowego ciasta z ziemniaczanym nadzieniem. Czy to możliwe? Tak, a poza tym bardzo smaczne. Od wielu lat „zaguby” – charakterystyczne danie południowego Podlasia popularyzują drohiczyńscy restauratorzy i powstały w 2021 r. Nadbużański Ośrodek Promocji produktu Lokalnego – Zagubek. Mieści się przy ul. Targowej. Wewnątrz znajduje się nowoczesna kuchnia, w której odbywają się warsztaty kulinarne, są sale wystawiennicze. Jest sklep – oczywiście z lokalnymi produktami od miodów i ciast, przez zioła do serów i wędlin. Otwarty 7 dni w tygodniu! Hitem jest też kulinarny escape room – gdy się rozwiąże wszystkie zagadki, w nagrodę otrzymuje się przepis na zaguby.
A te – podawane w formie gotowanej w większych kawałkach, bądź podsmażone w plastrach - też są wpisane na ministerialną Listę Produktów Tradycyjnych. W „Zagubku” otrzymacie cały pakiet informacji gdzie się udać, by zjeść i zaguby i inne podlaskie przysmaki.
Życzymy pysznej podróży!
Uwaga! Aby wycieczka okazała się sukcesem – radzimy wcześniej sprawdzić godziny otwarcia i obecność producentów w ich siedzibach. Namiary w linkach w tekście.
Urszula Arter, Podlaskie Centrum Produktu Lokalnego.
Najnowsze relacje
- . Rolnictwo i Środowisko Spotkanie dotyczące konkursu na inwestycje wodno-ściekowe
- . Rolnictwo i Środowisko Kuchnia regionalna - jesień na talerzu - rozstrzygniecie oferty złożonej z pominięciem otwartego konkursu ofert
- . Rolnictwo i Środowisko Znamy zwycięzców Olimpiady Aktywności Wiejskiej
- . Rolnictwo i Środowisko Tatarskie przysmaki – oferta złożona z pominięciem otwartego konkursu ofert