Kulinarne wyprawy z Podlaskim Centrum Produktu Lokalnego. W górę! Na północ regionu.
Co w programie?:
- ser koryciński,
- malinowe pole,
- augustowskie jagodzianki,
- miód z certyfikatem,
- bliny po litewsku,
- „bardzo dobre ciasto” Reni,
- wędliny z dworską tradycją,
- sery Basi,
- ryby z wiżańskich jezior,
- stynka z „Jelonka”,
- z góry na Szelment.
Łączna liczba km (w jedną stronę): ok. 230 km
Ser koryciński
Jadąc w stronę północy regionu i mijając Korycin nie sposób nie skręcić do położonej na terenie gminy, siedziby któregoś z producentów chyba najbardziej znanego podlaskiego produktu – sera korycińskiego. Tym razem będzie to Gorszczyzna, czyli zliftingowane gospodarstwo rodziny Łukaszuków – Serowar Podlaski. Kilka lat temu Aneta Łukaszuk- Łapińska wraz z mężem postanowiła porzucić Warszawę, wrócić do rodzinnej wioski i pomóc rodzicom w produkcji słynnego sera. Zainwestowali w rozbudowę zakładu, maszyny. - Stworzyliśmy też miejsce do sprzedaży i rozmów z klientami – mówiła podczas spotkania z nami pani Aneta, pokazując piękną, jasną salę z oknami wychodzącymi na okoliczne łąki. Można usiąść przy stole, spróbować zakupu, porozmawiać. – Bardzo często ludzie, którzy kupują u nas ser, chcą się o nim dowiedzieć czegoś więcej. Poznać jego historię, poznać nas – zaprasza pani Aneta.
A my przypominamy, że ser koryciński tzw. swojski, czyli śmietankowy został w 2012 r. zarejestrowany w Komisji Europejskiej i uzyskał certyfikat Chronionego Oznaczenia Geograficznego. Tym samym znalazł się w gronie takich produktów jak np.: holenderska gouda, drezdeńska strucla orzechowa czy grecka feta.
Malinowe pole
Okolice Korycina słynną nie tylko z sera, ale i truskawki. W Chodorówce Starej pan Sławomir Waśko uprawia zarówno ten typowo czerwcowy owoc, jak i malinę, która dostępna jest praktycznie przez całe lato. Bo odmian ma sporo i dojrzewają zarówno na polu, jak i w tunelach - jedne po drugich.
- Z wczesnych odmian chwalę sobie polską, znaną Przehybę – zdradzał nam podczas wizyty w Chodorówce pan Sławomir. - Ta malina daje wyjątkowo duże, podłużne owoce, jasnoczerwone i trwałe. Potem wchodzi także polska Delniwa. Też duża, jędrna, dobrze się ją zbiera i przechowuje.
W gospodarstwie pana Sławomira można zaopatrzyć się nie tylko w owoce. Są też dostępne ogórki prosto z pola oraz miód, bo pszczelarstwo to druga pasja gospodarza.
Rolniczy Handel Detaliczny – Sławomir Waśko
A my zmierzamy w stronę letniej stolicy regionu – Augustowa!
Augustowskie jagodzianki
O panu Polikarpie Augustyniaku napisano już wiele artykułów, reportaży, nagrywano z nim radiowe audycje i telewizyjne wywiady. Jest bowiem twórcą słynnych augustowskich jagodzianek!
- Ich smak poznałem na bazarze Różyckiego w Warszawie. Jeździłem tam z mamą, jako kilkuletni chłopak – wspominał w trakcie naszego spotkania Polikarp Augustyniak. „Augustowska jagodzianka” to jeden z podlaskich produktów wpisanych na prowadzoną przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi – Listę Produktów Tradycyjnych. Jak czytamy w opisie, jest to „bułeczka z ciasta drożdżowego z nadzieniem z jagód i wierzchem przyozdobionym kruszonką”. Za tym wpisem stoi właśnie pan Polikarp, który swoją pierwszą cukiernię założył w Augustowie w 1973 r.! Dziś jest właścicielem dwóch punktów w centrum miasteczka, w których można kupić jagodowy przysmak.
Pracownia Cukiernicza Polikarp Augustyniak
Z jagodziankami w ręku ruszamy w stronę Sejn – ale uwaga - skręcamy na Półkoty!
Miód z certyfikatem
„Miód z Sejneńszyzny – Łoździejszczyzny” z pasieki Pana Krzysztofa Przeborowskiego – Podlaskiego Pszczelarza – jest zupełnie wyjątkowy! To jedyny miód w Polsce z europejskim certyfikatem produktu z Chronioną Nazwą Pochodzenia. Mają go też bliźniacze pasieki z drugiej strony granicy – z litewskiej Łoździejszczyzny. Wniosek o nadanie unijnego certyfikatu złożyli bowiem wspólnie pszczelarze z sejneńskiego koła pszczelarzy i Lazdijaji (Łoździej) na Litwie. Miód z tym certyfikatem jest wielokwiatowy, powstały na bazie nektaru z charakterystycznych dla tych okolic roślin, głównie łąkowych i leśnych, np.: bławatków, chabra, mniszka, koniczyny, kruszyny, leśnej maliny, różnych gatunków wierzb i klonów. Dzięki tej bioróżnorodności ma specyficzny smak i zapach.
Miód można kupić w sklepiku w Sejnach, jednak warto odwiedzić pasiekę w Półkotach i zobaczyć piękną lipową aleję, którą zasadził jeszcze dziadek pana Krzysztofa, a on sam kultywuje odziedziczoną pasję. Z sukcesem!
Bliny po litewsku
Z okolic Sejn kierujemy się na północ malowniczymi dróżkami północy regionu. W stronę miejscowości od wieków zamieszkiwanej przez społeczność mniejszości litewskiej – do Puńska! Warto poświęcić tu parę chwil na zwiedzenie lokalnego minimuzeum, czy pobliskiego skansenu. Jednak, jako że nasza wycieczka jest kulinarna, polecamy zajrzeć na obiad do restauracji Ruta! Serwuje się tu kuchnię opartą o lokalne surowce i szacunek do litewskich tradycji kulinarnych. Przykład? Do czenaków, kibinów, babki czy kiszki ziemniaczanej zawsze podaje się śmietanę. - Śmietana to w litewskiej kuchni standard. Nasi goście z Litwy zawsze o nią proszą – wyjaśnia właściciel restauracji pan Waldemar Pieczulis. – Kleks śmietany zawsze też dodaje się do gotowych już blinów po litewsku.
To rodzaj placków ziemniaczanych z mięsem w środku, które smaży się warstwowo: na gorący tłuszcz kładzie się jedną warstwę ciasta, na te krążki nakłada farsz mięsny i przykrywa drugą warstwą ciasta. Smaży się ok. 20 do 30 minut. Długo, bo mięso w środku jest surowe i musi się dosmażyć. Najlepiej smakują w ogródku restauracyjnym przy stole z widokiem na jezioro Punia.
Teraz czas na deser – też w Puńsku!
Bardzo dobre ciasto Reni
Pani Regina Pik jest mistrzynią: sękaczy, mrowisk i tortów Napoleon. I ma potwierdzenie swojego mistrzostwa w perłach. Pierwszą „Perłę” – kulinarną, najwyższą nagrodę w ogólnopolskim konkursie „Nasze Kulinarne Dziedzictwo - Smaki Regionów” – zdobyła w 2013 r. za tort francuski Napoleon, drugą - w 2016 r. za sękacza. W 2022 r. w etapie wojewódzkim tegoż konkursu zajęła I miejsce w kategorii ciasta - za mrowisko.
Piec nauczyła się w domu od babci, mamy, wujenki, potem także teściowej. Kiedy założyła cukiernię „Reni ciasta domowe” i otworzyła sklepik – najpierw przy pracowni w Puńsku, potem w centrum Suwałk – zdecydowała, że oprócz znanych sękaczy, mrowisk czy francuskiego toru, będą tam też jej rodzinne hity.
- Sernik rosa, makowiec japoński z jabłkami, śmietanowiec. I domek Baby Jagi, bo to smak z mojego dzieciństwa – wymienia pani Regina. – Jest też moje autorskie ciasto „Bardzo dobre”: na biszkopcie, z dżemem porzeczkowym, kremem budyniowym i galaretką. Nie wiedziałam, jak je nazwać, ale ci, co spróbowali, mówili, że bardzo dobre! To tak zostało i doskonale się sprawdza.
Z francuskim tortem pod pachą zmierzamy na pn-wschód. Cel: Ejszeryszki
Wędliny z dworską tradycją
Celem szczegółowym w Ejszeryszkach jest masarnia Tadeusza Protasiewicza, którą od granicy z Litwą dzieli ok. 800 m. Czy litewskie smaki są wyczuwalne w jego wędlinach?
- Na pewno, a do tego jeszcze dochodzi kuchnia mojej mamy, która uczyła się robienia wędlin u Żydów wiżańskich. Z kolei teściowa poznała inne, światowe smaki, bo do lat 60-tych pracowała w pobliskim dworze Borchardtów, gdzie przyjeżdżał znany kapitan żeglugi wielkiej [Karol Olgierd Borchardt – polski żeglarz, pisarz, autor książki „Znaczy kapitan” - dop. red.] – opowiada gospodarz. – Mnie od małego uczyli w domu przygotowywać mięso.
Były to domowe prace obowiązkowe, bo w gospodarstwie do 1972 roku nie było prądu. Mięso ze świń, czy krów z rodzinnego gospodarstwa trzeba było tak przygotować, aby bez lodówki mogło przetrwać długi czas w kamiennej piwniczce.
- Dlatego się je odpowiednio peklowało, suszyło, wędziło i ja z tej nauki korzystam do dziś – wyjaśnia pan Tadeusz, który jest także swoistym podlaskim rekordzistą. Na Listę Produktów Tradycyjnych Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi wpisał aż 7 swoich produktów: od kiełbas, przez boczek, do golonki.
Z Ejszeryszek wyjeżdżamy na drogę prowadząca do Wiżajn. Tam czekają na nas sery i ryby.
Sery Basi
Pani Barbara Żeliszczak serowarstwem zajmuje się od 2005 r. Wówczas z inicjatywy lokalnych władz zawiązała się nieformalna grupa gospodarzy z gm. Rutki Tartak i Wiżajny, którzy od lat produkowali sery. Na terenie tych gmin serowarstwo jest bowiem znane od ponad 100 lat. - Mnie długo przekonywali do robienia serów, zawsze mi się to kojarzyło z zajęciem dla starszych pań, bo sery robiła i moja mama, i moja babcia, ale jak zrobiłam pierwszy, to już poszło – opowiada pani Basia. Początkowo „Sery Basi” powstawały w domowej kuchni, nie było to jednak zbyt komfortowe, a produkcja wciąż się powiększała. Dlatego pani Barbara zdecydowała się na stworzenie odrębnej serowarni z funduszy unijnych.
Sery z Wiżajn były wielokrotnie nagradzane na rozmaitych konkursach. Mają ogólnopolską „Perłę” (z 2005 r.), od 2009 r. rekomendację SlowFood Polska. Wśród wyróżnień należących do „Serów Basi” jest także rekomendacja słynnego żółtego przewodnika kulinarnego Gault&Millau Polska.
Właściciele proponują: sery podpuszczkowe świeże, dojrzewające naturalne, z ziołami, bakaliami; sery wędzone; twarogi świeże i wędzone, jogurty naturalne.
Ryby z wiżańskich jezior
Najważniejsze, aby ryba była świeża i szybko dostarczona do wędzarni. A tam wędzona powoli dymem olchowym i z jednym tylko dodatkiem czyli solą – taki przepis na rybę wędzoną doskonałą ma Hubert Falkowski, właściciel Gospodarstwa Rybackiego "Falko" w Wiżajnach. Wspólnie z ojcem i bratem gospodarują na 11 jeziorach na Suwalszczyźnie. To ogromny obszar i wiele gatunków ryb.
- Klienci coraz częściej zwracają uwagę na rybę jeziorną, świeżą i przetworzoną w sposób tradycyjny – mówi i uchyla rąbka tajemnicy. – Złowione ryby po oczyszczeniu trafiają do basenu z lodem, by zachowały sprężystość. Następnie są solone i wędrują do wędzarni. Tradycyjnej, opalanej drewnem olchowym. Od połowu do gotowego, uwędzonego już produktu nie może minąć więcej niż 8 godzin.
Najpopularniejszy i najczęściej poszukiwany towar z firmy „Falko” – zwłaszcza w sezonie letnim to tzw. złota sielawa. Pytają o nią zarówno restauratorzy, jak i klienci indywidualni. Innym rarytasem jest stynka. Ta z odłowów Huberta Falkowskiego trafia m.in. do restauracji w Jeleniewie. A to nasz kolejny przystanek!
Stynka z „Jelonka”
Na ścianach restauracji „Pod Jelonkiem” w Jeleniewie wiszą rozmaite dyplomy, w tym listy od Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi informujące o zarejestrowaniu kolejnego produktu na Liście Produktów Tradycyjnych. Ostatni pochodzi z 2021 r. Za stynkę.
- Stawiamy od lat na kuchnię regionalną z Suwalszczyzny. Korzystamy z produktów od miejscowych rolników, pszczelarzy, rybaków, piekarzy – opowiada Jan Juśkiewicz, współwłaściciel restauracji. – Gust klientów się zmienia i zauważalny jest trend powrotu do kuchni lokalnych. Coraz większą popularnością cieszą się ryby i to jeziorne. Mamy je w karcie na stałe, w różnych odsłonach, ale też codziennie oferujemy rybę świeżą z patelni.
A energiczna Maria Juśkiewicz, mama Jana dopowiada: - Moja kuchnia jest tradycyjna, prawdziwa. Taka zupa z pokrzywy na przykład. Trzeba zerwać młode łodygi, rosną tu pod oknem restauracji, poszatkować i wrzucić na wywar warzywny – objaśnia. – Podaję ją z jajkiem na twardo i śmietaną. Nie miksuję! – zastrzega. – Człowiek po to ma zęby, aby sobie poradzić z zieleniną. Zresztą u mnie musi być widać, co jest na talerzu i co się je. Sama prawda ma być!
Pokrzepieni opowieścią i jadłem – ruszamy, ale tylko nieco dalej. Na odpoczynek: na plaży, na pomoście, w saunie a może na nartach wodnych? Ośrodek „Szelment”” jest tuż obok. Z miejscami noclegowymi także.
Z góry na Szelment
Wybierany zimną przez początkujących i bardziej zaawansowanych narciarzy (Góra Jesionowa, u stóp której leży Wojewódzki Ośrodek Sportu i Rekreacji Szelment , ma 252 m npm.) latem zmienia się w raj dla amatorów letniego wypoczynku: narty wodne, katamarany, łódki, rowery, park linowy, pomost. I widok! Zwłaszcza z okien pokoi położonych w budynku w górnej części kompleksu na szczycie Góry Jesionowej w tzw. „Stacji górnej”. Zniewalające!
Warto zagościć.
Życzymy udanej podróży!
Uwaga! Aby wycieczka okazała się sukcesem – radzimy wcześniej sprawdzić godziny otwarcia i obecność producentów w ich siedzibach. Namiary w linkach w tekście.
Urszula Arter, Departament Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich UMWP
Najnowsze relacje
- . Rolnictwo i Środowisko Spotkanie dotyczące konkursu na inwestycje wodno-ściekowe
- . Rolnictwo i Środowisko Kuchnia regionalna - jesień na talerzu - rozstrzygniecie oferty złożonej z pominięciem otwartego konkursu ofert
- . Rolnictwo i Środowisko Znamy zwycięzców Olimpiady Aktywności Wiejskiej
- . Rolnictwo i Środowisko Tatarskie przysmaki – oferta złożona z pominięciem otwartego konkursu ofert