Łomżyńskie Centrum Medyczne świętowało 25-lecie
Jubileusz Łomżyńskiego Centrum Medycznego / Maciej Gryguc
- Gratuluję organizacji święta i jego muzycznej oprawy. Mam nadzieję, że prezes ŁCM Waldemar Pędziński i jego współpracownicy zechcą obchodzić nie tylko "okrągłe" rocznice i będziemy mogli spotykać się co roku w równie wspaniałych okolicznościach - mówił z uśmiechem Jacek Piorunek.
Przypomniał, że twórca Centrum był przed laty nie tylko znakomitym lekarzem, ale także aktywnym uczestnikiem życia politycznego, radnym Łomży.
- Warto podkreślić, że rozwój tej placówki wspomagał także i czyni to nadal samorząd województwa dysponujący środkami unijnymi. Deklaruję dalszą współpracę. To dobrze lokowane pieniądze i dziękuję za te wszystkie lata zapewniania mieszkańcom Łomży i województwa bezpieczeństwa zdrowotnego - dodał Jacek Piorunek.
Przewodniczący Cezary Cieślukowski ma także osobiste wspomnienia związane z Łomżyńskim Centrum Medycznym. W 2015 roku brał udział jako wiceminister zdrowia w otwieraniu obecnej głównej siedziby ŁCM.
- A dzisiaj - piękny koncert w sali ze wspaniałą akustyką, której gratuluję. Jesteśmy w znakomitych nastrojach. Podobne emocje przeżyłem, gdy w 2015 roku odbywało się w ministerstwie przekazanie władzy przedstawicielom nowej większości - odbyło się to także z koncertem najpiękniejszej muzyki Chopina. Mam nadzieję, że może się to stać stałym zwyczajem. Gratuluję organizatorom, załodze i pacjentom Centrum. Pewnie pobyt tam jest wspaniałym przeżyciem, a samo wejście w drzwi poprawia samopoczucie. Życzę byście doczekali stulecia - mówił przewodniczący Cezary Cieślukowski.
Podziękowania, gratulacje i życzenia przekazali gospodarzom wydarzenia także m. in. biskup łomżyński Janusz Stepnowski, wicewojewoda Ewa Kulikowska w imieniu własnym i przekazując treść listu wojewody Jacka Brzozowskiego, starosta łomżyński Lech Marek Szabłowski.
- Dziękuję szczególnie za tę część artystyczną i życzę żeby Centrum rozwijało się. Zawsze w biznesie jest ryzyko, ale dla tych którzy ryzykują świat należy. Trzeba myśleć przyszłościowo, w świecie, gdy zmienia się medycyna - stwierdził biskup Janusz Stepnowski przyznając się, że jest pacjentem ŁCM i dał się namówić na szczepienia.
Emocji nie krył twórca i prezes ŁCM Waldemar Pędziński, któremu w pełnieniu honorów gospodarza towarzyszyła żona, Anna Szumowska-Pędzińska oraz przejmujący stopniowo stery firmy syn Bartosz Pędziński.
- Krótko podsumowując mogę powiedzieć tak: trzeba mieć marzenia i nie bać się ich realizować. Oczywiście w sposób realistyczny - to co można, wyczuciem momentu historii, z wyczuciem tego, co się dzieje w polityce i gospodarce, z wyczuciem potrzeb społeczeństwa. Dokonujemy podsumowania: czy nasze wcześniejsze plany były mądre, zasadne i czy dały nam satysfakcję. Mogę powiedzieć, że jest to wielka satysfakcja. Plany zostały zrealizowane stworzyliśmy wielką rodzinę z pracowników i pacjentów. Łączy nas inne niż najczęściej spotykanie podejście do opieki zdrowotnej, zawsze z bardzo nowoczesnymi elementami - mówił Waldemar Pędziński.
Łomżyńskie Centrum Medyczne obecnie ma pod swoją opieką 8,5 tysiąca pacjentów, czyli co siódmego mieszkańca Łomży. M. in. udziela ponad 320 porad dzienne. Jest znane z wprowadzania innowacji (np. pierwsze w Polsce zdobycie uprawnień do wystawiania recept przez pielęgniarki kilka lat temu czy pierwszy w województwie kontrakt na opiekę koordynowaną dla przewlekle chorych). Symbolem sięgania po nowoczesne rozwiązania stało się na gali powitanie gości głosem wygenerowanym przez sztuczną inteligencję.
Prowadzenia uroczystości znalazło się jednak w ludzkich rękach Krzysztofa Kurianiuka i dyrektora łomżyńskiej Filharmonii Kameralnej Jana Miłosza Zarzyckiego. Filharmonicy towarzyszyli solistom, którymi byli pianistka z Japonii Nao Mieno, sopran Małgorzata Trojanowska z Opery i Filharmonii Podlaskiej, wokalista Adam Kalinowski, skrzypaczka Izabela Bławat-Leofreddi (jest koncertmistrzem łomżyńskiej orkiestry), oraz zademonstrowali swój kunszt, m. in. w polonezie Wojciecha Kilara z filmu "Pan Tadeusz".
- Mamy samych przyjaciół - mówił wzruszony Waldemar Pędziński, gdy na finał koncertu zabrzmiały śpiewane przez całą widownię "We are the champions" i "Sto lat".
Tekst i fot.: Maciej Gryguc