Logo witryny podlaskie.eu
Banerek Poznaj Podlaskie
Logo Biuletynu Informacji Publicznej
Banerek Poznaj Podlaskie

Podlaski Produkt Lokalny. Doktor Miodek poleca

28 kwietnia 2023

dwa słoiki miodu wielokwiatowego

- Pasieki odwiedzałem od dzieciństwa. Prowadził je najpierw dziadek, potem tato, w sezonie wszyscy tam pomagaliśmy – wspomina pszczelarskie początki Michał Bakier z rodziny z pokoleniową tradycją pszczelarską. Dziś jest jednym z kilku pszczelarzy zawodowych w Podlaskiem.

Jego nazwisko - Bakier – nie jest obce pszczelarskiej braci. Tata pana Michała to prof. Sławomir Bakier, dyrektor Instytutu Nauk Leśnych Wydziału Budownictwa i Nauk o Środowisku Politechniki Białostockiej, który za swoje osiągnięcia otrzymał wiele wyróżnień i odznaczeń. Zespół pracujący pod jego kierunkiem opatentował m.in. substancję z grzybów, która pomaga zwalczać jedną z groźniejszych pszczelich chorób, czyli zgnilca złośliwego.

- Kilka lat temu podzieliliśmy pasiekę. Tata ma swoją, którą prowadzi od 1977 r., wtedy skończył kurs pszczelarski, a ja swoją. Ale cały czas współpracujemy – opowiada Michał Bakier. – Ja także, zgodnie z rodzinną tradycją, wciągnąłem do prowadzenia pasieki swoją rodzinę. Razem z żoną pracujemy w tej naszej pszczelarskiej firmie.

Życie z pszczół

Pan Michał prowadzi pasieki, w których liczba pszczelich rodzin jest dość płynna. Bywało nawet, że miał ich ponad 800! Od kilku lat stałą liczbą jest ok. 400.

- Zmniejszyliśmy liczebność, bo koszta poszły bardzo mocno w górę, zrezygnowaliśmy też ze współpracy z sieciówkami, bo chcieliśmy utrzymać jakość – mówi pan Michał, oprowadzając po swojej firmie.  – To nie jest tylko nasza pasja, ale podstawowa praca, nasze życie. Inwestujemy, wkładamy swoje oszczędności. Sami widzicie, są tu nasze autorskie patenty na rozmaite rozwiązania służące rozlewaniu miodu, czy kremowania. To infrastruktura, która spełnia wszelkie wymagania. Ludzie, jak tu przyjeżdżają, mają czasem podejrzenia, czy my rozlewamy tylko swój miód. Są przyzwyczajeni do malutkich pracowni w jakichś komórkach czy garażach, a u nas zakład! Ale zawsze powtarzam: pracujemy tylko na miodzie, który pochodzi z naszych pasiek – podkreśla pan Michał.

Pasieki doktora Miodka są wędrowne. Wszystkie! Pan Michał rozwozi je przystosowanym do tego busem, w którym mieści się ok. 50 uli. Na jednej pasiece nie ustawia jednak więcej niż 25 uli.

- Teraz pszczelarstwo wygląda zupełnie inaczej niż kiedyś. Pamiętam z dzieciństwa ciężkie ule, które stawiało się po 60 na pasiece i wiadomo było, że miód będzie – opowiada pan Michał. – Teraz ule mamy lekkie, można je przewozić. Jest łatwiej. Z kolei trudniej jest z samym miodem. Ma na to wpływ zmieniający się klimat, modyfikowane uprawy, np. nowoczesnym odmianom rzepaku nie bardzo pszczoła jest potrzebna. Radzi sobie sam. A przy okazji nie bardzo nektaruje, co z kolei nam pszczelarzom nie jest na rękę.

Mądrzejsze niż człowiek

Pasieki pana Michała rozsiane są w powiecie białostockim, bielskim, sokólskim. Wielu rolników wciąż chętnie współpracuje z pszczelarzami, bo obecność i praca pszczół na polu jednak podnosi plenność i wpływa na jakość upraw.

- To widać szczególnie przy gryce. Rolnicy, z którymi pracujemy i stawiamy ule przy ich uprawach, twierdzą, że pszczoły podnoszą im plenność o 20-30%. Wpływają też na gramaturę ziarna. Jest większe, pełniejsze – wyjaśnia Michał Bakier.

Pszczoły pana Michała na gryce pracują w okolicach Sokółki, na rzepaku – w pobliżu Krynek, Białegostoku, Bielska Podlaskiego. Produkują też miody leśne, łąkowe.  Lubią różnorodność.

- Ja się zawsze rozglądam przed ustawieniem pasieki. Czy gdzieś jest łąka, oczka wodne, pagórki, dołki – objaśnia pan Michał. - Pszczoła lubi zaciszne miejsca, spokój. Ona jest dużo mądrzejszym stworzeniem. Człowiek w grupie często działa autodestrukcyjnie, a pszczoły w zespole działają razem, każda pracuje dla reszty.

Gryka jak smoła

U Doktora Miodka można kupić – poprzez sklep internetowy, ale też stacjonarny w siedzibie firmy - miody rodzajowe, ale też takie z dodatkami: innych produktów pszczelich, owoców liofilizowanych.

- Zaczynamy sezon od miodów wczesnych, łąkowych, np. mniszka. Mamy też rzepak, lipę, malinę, czasem – jak  dwa lata temu – zdarzy się spadź liściasta. O, tu stoi ubiegłoroczna gryka, czarna jak smoła – pokazuje pan Michał jeden ze słoików stojących w sklepiku na półce. – Ona jest bardzo specyficzna, nie wszyscy ją lubią, a pszczoły uwielbiają! Jak grykę kręcimy, to na wszelkie sposoby starają się wlecieć do pracowni, w każdą szczelinę wejdą – śmieje się pan Michał i przestrzega. – O tym, czy miód jest gryczany czy lipowy decyduje zawartość określonego pyłku w miodzie. W gryczanym musi być aż 45%! Jednak z ostrożnością podchodziłbym do tych tzw. unikalnych: nawłociowy, bławatkowy, często to tylko chwyt marketingowy, bo to w większości wielokwiat z niewielką domieszką tego konkretnego pyłku. Nie wpływa to na miód, ale na cenę na pewno. I jest karane mandatem.

Największym powodzeniem cieszą się miody klasyczne: lubiany przez dzieci lipowy, czy rzepakowy, zwłaszcza kremowany. Ci, którzy z większą dbałością podchodzą do swojego zdrowia decydują się na tzw. pszczelą recepturę, czyli miody z pierzgą, propolisem czy pyłkiem.

- Ze swojego i rodzinnego doświadczenia wiem, że świetnie podnoszą odporność, jeśli je stosować systematycznie i jako profilaktykę, a nie ostatnią deskę ratunku – radzi pan Michał.

Z naturą bez nudy

Michał Bakier z wykształcenia jest logistykiem. Choć twierdzi, że teoria zdobyta na studiach do codziennej pracy nie bardzo mu się przydaje.

 - Bycie pszczelarzem, to przede wszystkim styl życia – podkreśla. – My działamy i żyjemy jak pszczoły. Czas odpoczynku mamy w styczniu, lutym, a czas największej pracy wiosną i latem, aż do października. Dopasowaliśmy do pszczół nasz zegar biologiczny.

I mógłby ktoś pomyśleć, że życie zgodne z rytmem natury jest spokojne, ale nudne. Pan Michał jednak temu stanowczo zaprzecza.

- Każdy sezon jest zupełnie inny. Trudno coś przewidzieć. Dwa lata temu na terenach powiatu bielskiego pięknie pszczoły pracowały, miodu było w bród, a na innych miejscówkach – kiepsko. To postanowiliśmy w kolejnym sezonie wrzucić większość rodzin na teren bielski – opowiada Michał Bakier. – I dobrze, że trochę zostawiliśmy na Sokółce i Krynkach, bo miodu wcale byśmy nie mieli. Tak w okolicach Bielska kiepsko było! I kto mógł to przewidzieć?

tekst i foto: Urszula Arter, Podlaskie Centrum Produktu Lokalnego
pozostałe foto: facebook producenta

Gospodarstwo Pszczelarskie Doktor Miodek – Michał Bakier
tel.: 889 642 838
e-mail: doktormiodek@doktormiodek.pl
strona internetowa Doktor Miodek
facebook Doktor Miodek
Doktor Miodek w bazie Podlaskiego Centrum Produktu Lokalnego

Publikujący: Paulina Dulewicz

28 kwietnia 2023

Powrót na początek strony